Produkcja w Polsce staje się coraz mniej opłacalna. Poza wysokimi kosztami energii i obciążeniami administracyjnymi, których nie ponoszą zagraniczni konkurenci, przedsiębiorcy borykają się z brakiem wykwalifikowanych kadr.
W opisywanym przypadku linia technologiczna wymagała pracy w systemie trzyzmianowym. Jej uruchomienie, rozgrzanie i wyczyszczenie po poprzedniej produkcji trwało 3 godziny. Oznacza to, że jeśli maszyny włączono o 6:00, pierwsza partia towaru nadająca się do sprzedaży była gotowa dopiero o 9:00.
W Polsce trudno jednak znaleźć pracowników technicznych skłonnych do pracy w nocy, a ci, którzy się na to decydują, często oczekują wynagrodzeń na „poziomie menedżerskim” – powyżej 12 tys. zł netto. Zatrudnienie obcokrajowców również nie stanowiło realnego rozwiązania – często brakowało im odpowiednich kwalifikacji, a także poczucia więzi z zakładem. Zdarzało się, że cały zespół produkcyjny opuszczał firmę z dnia na dzień, tłumacząc to znalezieniem lepszej oferty. Nawet zapewnienie pracownikom darmowego zakwaterowania w zakupionym przez przedsiębiorcę domu nie przyniosło trwałej poprawy.
Produkcja w procesie ciągłym wymaga również terminowych odbiorów. Firma transportowa podstawiała pojazdy w ustalonych godzinach, a każdy przestój lub odwołanie transportu skutkowało naliczaniem kar umownych.
Właściciel próbował samodzielnie zastępować pracowników na trzeciej zmianie, aby utrzymać produkcję. Nie było to jednak rozwiązaniem długofalowym – niemożliwe jest jednoczesne zarządzanie firmą w ciągu dnia i nadzorowanie maszyn w nocy. Taki tryb pracy groził przemęczeniem i wypadkiem, który w przypadku maszyny do mielenia plastiku mógł mieć poważne konsekwencje.
W końcu wyczerpały się środki obrotowe, pracownicy odeszli, a zakład wstrzymał produkcję. Właściciel rozpoczął postępowanie restrukturyzacyjne głównie po to, aby zyskać na czasie – nie miał pomysłu, jak dalej prowadzić biznes.
Okazało się, że jedynym sensownym wyjściem było zaprzestanie nieopłacalnej produkcji i powrót do wcześniej prowadzonej, efektywnej działalności handlowo-dystrybucyjnej.
Aby to jednak umożliwić, konieczne było porozumienie z dotychczasowymi dostawcami, którzy – świadomi problemów firmy i mający nieopłacone faktury – nie byli skłonni do dalszej współpracy.
Przełomem stało się nawiązanie współpracy z prywatnym inwestorem, który zgodził się wyposażyć spółkę celową w środki niezbędne do sfinansowania przedpłacanych zakupów towarów. Przedsiębiorca wykorzystał posiadaną infrastrukturę – magazyn, środki transportu, sieć odbiorców oraz konta na platformach handlowych takich jak Allegro – aby zorganizować działalność produkcyjną na rzecz i w imieniu nowej spółki celowej.
Spółka celowa została utworzona z udziałami 50% inwestora i 50% podmiotu w restrukturyzacji. Żadne aktywa – ani obrotowe, ani trwałe – nie zostały do niej przeniesione. Działalność mogła być prowadzona wyłącznie w podmiocie celowym, co stanowiło zabezpieczenie inwestora przed ryzykiem upadłości pierwotnej firmy. Zyski generowane w nowej strukturze zostały przeznaczone na spłatę zobowiązań na zasadach przyjętych w układzie z wierzycielami.
Alternatywą było ogłoszenie upadłości. Wierzyciele wyrazili jednak zgodę na przedstawiony plan, a propozycja układu została przyjęta.
Czy plan zostanie w pełni zrealizowany? To zależy od dalszych warunków rynkowych. Nawet jednak w przypadku ewentualnej upadłości pierwotnego podmiotu, przedsiębiorca zachowuje zdolność do generowania zysków na potrzeby własne i spłaty wierzycieli. Dostawcy mogą liczyć na regulowanie należności, co warunkuje dalszą współpracę i kontynuację działalności. Instytucje finansowe z kolei zachowują możliwość spieniężenia zabezpieczeń hipotecznych w dogodnym momencie – o ile sytuacja biznesowa na to pozwoli.
© 2025 HUBERT CZAJOWSKI | Wdrożenia oraz Serwis Bieżący: PAGE+ AGENCJA INTERAKTYWNA | RODO